Drukuj

Pielgrzymkowe portrety z przymrużeniem oka cz. 1

Ewa Madejek + .

Pielgrzymka to droga na Jasną Górę, to szczególne rekolekcje w drodze. Ale pielgrzymka to przede wszystkim ludzie, siostry i bracia. Chcemy przedstawić kilka pielgrzymkowych portretów, ale z góry informujemy, że do ich stworzenia nie posłużył nam obraz żadnej siostry i żadnego brata. A jeśli już, to obraz jak najbardziej pozytywny. Spójrzcie na nie z przymrużeniem oka, mając w zanadrzu dużą dawkę dystansu i uśmiechu.

Pielgrzym „bluszcz" – cechy charakterystyczne: zaraz po wyruszeniu grupy na szlak, kulejąc, ociągając się, robiąc zbolałą minę najpierw pozbywa się plecaka, a następnie pozbywa współbraci zapasów wody. Tak mniej więcej w połowie etapu, można zaobserwować jak zwisa na ramieniu jakiejś życzliwej siostry czy brata. Jedyna nadzieja w tym, że z braku sił niebawem trafi do pielgrzymkowej „trumny" i ściśle zwiąże się z jednym z jej siedzeń. Funkcje życiowe powracają w momencie, gdy trzeba się z pod wieczór dokleić na wygodny nocleg. Jedyna metoda to nie dać sobie wpoić poczucia winy i dzielnie wychowywać, a nie rozpieszczać. A nóż coś / ktoś jeszcze wyrośnie z pielgrzymkowego "bluszcza" i zaowocuje?

Pielgrzym „turysta" - pieszą pielgrzymkę traktuje jak wycieczkę krajoznawczą i ani na moment nie rozstaje się z mapą, GPS-em i aparatem fotograficznym. Oczywiście nie ufa Głównej Służbie Porządkowej i sam woli sprawdzać, czy dobrze idziemy. I tak ma swój własny program pielgrzymki i plan dnia, a jego zainteresowania skupiają się głównie na czytaniu rozkładów jazdy na przystankach autobusowych, które mijamy w drodze oraz sprawdzaniem na mapie, jak blisko jest jakieś duże miasto. Jest nawet skłonny poprawiać GSP wyszukując jakieś niedociągnięcia i niedoskonałości w trasie. Niewątpliwie na każdym postoju podchodzi do księdza dyrektora i mówi, że sam zorganizowałby to lepiej. Już od Zamościa zastanawia się, jak przeprowadzić pielgrzymów przez Częstochowę – wiadomo, zwiedzanie ważna rzecz. Zastanawiające jest, skąd u niego takie samozaparcie, żeby urlop spędzać akurat na rozgrzanym do czerwoności asfalcie.